Nie rozumiemy. Naprawdę. Może nam ktoś uświadomi, co tak bardzo porusza branżę mięsną w kupie, że nadają swoim firmom takie, a nie inne nazwy?
Były już „wędliny z Kloca„, były też wędliny „Kupska„. Nie wiemy czy obie te firmy zaopatrują się w surowiec u masarni „Stolec”, ale konsekwencje namingowa wskazywałaby tutaj na jakąś śmierdzącą zmowę.
Tak, wiemy, że masarnia mieści się w Stolcu/Ząbkowicach Śląskich. Wprawdzie słowo to historycznie ma kilka znaczeń, jednak obecnie kojarzy się jednoznacznie: z odchodami. Nie chce się nam wierzyć, że właściciele nie słyszeli złośliwych komentarzy. A jednak: nazwa funkcjonuje sobie w najlepsze. Strach się bać, zwłaszcza jak się nazwę czyta razem z claimem.
Zalety nazwy:
– nawiązanie regionalne (lokalizacyjne)
Wady:
fatalne, najpopularniejsze znaczenie nazwy
brzydkie brzmienie słowa
makabryczne skojarzenia gdy nazwę czyta się razem z claimem: „Stolec. Zawsze świeże wyroby!”
absolutnie odpychające skojarzenia, np.:
– stolec nie masarnia
– zjesz i lecisz oddać stolec
– mięso czy stolec?
– apetyczne jak stolec
– itd. itp.