Początki często są szalone. I pełne uśmiechu do tego, co nadejdzie. Taka też jest nasza nazwa: autoironia w czystej postaci. Dla zasady chcieliśmy uciec od agencyjnego nazewnictwa typu ESPGE (Emmerson & Son & Partners & Grandma & Even more). Pozytywniej nosić nazwę jakby żywcem zdjętą z marki fajnych ubrań.
Celujemy w takie skojarzenia: nasze nazwy po prostu chce się nosić. Naming Red Emu zawsze dobrze pasuje do firmy, marki lub usługi: bez względu na to, czy jest śmiertelnie poważny, czy z przymrużeniem oka. Styl, temperament i emocje nowej nazwy uzgodnimy wspólnie. Później już tylko przyślemy naprawdę dobre propozycje.