Wypowiedź na temat języka reklamy, której fragment opublikował Tygodnik Przekrój.
Rozmowa była dłuższa; odpowiedzieliśmy w niej na 3 pytania:
1. Jak ocenia Pan język reklamy? Czy jest na wysokim poziomie, czy w porównaniu z początkiem lat 90. jego poziom się obniżył?
2. Czy copywriter wymyślając slogan korzysta z języka slangowego, popularnego i dostosowuje się masowych gustów, czy sam ma ambicję, by jego fraza trafiła do języka popularnego, a zatem jest zupełnie oryginalny?
3. Poprosiłabym o przykład dobrego i złego sloganu w Pana ocenie, z ostatniego czasu.
Ostatecznie do czasopisma trafił skrót tego fragmentu:
„…Reklama to usługa, nie sztuka. Tutaj celem nie jest dogadzanie wąskiemu gronu językoznawców, ale trafienie z przekazem do konkretnego klienta. Gdy tym klientem jest osoba, dla której dbałość o polski język jest ważna – myślę, że żaden zawodowy copywriter nie ma wówczas problemów z pisaniem płynną, dobrą polszczyzną. Jednak wspomniani językoznawcy to bardzo wąska grupa docelowa, a reklamy częściej komunikowane są do odbiorców masowych.
I teraz proszę sobie odpowiedzieć na pytanie; czy odbiorca masowy naprawdę zwraca uwagę na elegancką, literacką polszczyznę? Niektórzy – tak. Ale nie większość…”
A całość rozmowy można przeczytać na stronie www naszej agencji reklamowej NIPO.pl: Nasze 4 grosze dla Przekroju.