Piekielnie dobra nazwa. Tak dobra, że szczerze zazdrościmy autorowi; bo przecież to my powinniśmy na nią wpaść!
W tym przypadku namingowy splendor i chwała trafiają do Dona DeLillo – autora powieści „Cosmopolis” na podstawie której powstał film. Nie dość, że nazwa trafia w klaustrofobiczny, a zarazem kosmopolityczny klimat, to jeszcze nawiązuje do legendarnego filmu „Metropolis” Fritza Langa z 1927 roku; którego akcja również była osadzona w realiach miasta-molochu. Dwa dobre tropy połączone w jedną, łatwą do zapamiętania, uniwersalną globalnie, melodyjną nazwę. Świetna robota.
Zalety:
– ciekawe słowotwórstwo łączące dwa cenne komunikaty
– gra słów: Metropolis ˃ Cosmopolis
– nawiązanie do klasycznego, znanego filmu
– krótkie, dobrze brzmiące słowo
– nazwa uniwersalna globalnie; zrozumiała w większości języków
Wątpliwości:
– brak
Related Posts