Być może nie wszyscy pamiętają, ale międzywojenną Warszawę nazywano Paryżem Północy. Nazywano ją tak w latach, gdy określenie to nie było jeszcze tak marketingowo modne, jak dziś. Dobra nazwa dla klimatycznej, stołecznej knajpy?
Zdecydowanie: dobra. Po pierwsze dlatego, że nawet osoby nie znające historycznego kontekstu, będą miały pozytywne skojarzenia ze słowem Paryż – nieprzypadkowo tak wiele miast świata pozycjonuje się pod stolicę Francji. Po drugie: pomysł, że w warszawskiej Pradze, pomiędzy kamienicami w kiepskim stanie, znajduje się „odrobinka Paryża”, intryguje. Po trzecie dlatego, że nazwa jest silna pod względem lokalnego patriotyzmu – chyba każdy Warszawiak zna i z żalem wzdycha za przedwojenną stolicą, przecznica po przecznicy pełną starych kamienic. Po czwarte: technicznie wszystko jest ok – nazwa jest unikatowa, łatwa do zapamiętania i wymówienia.
Zalety nazwy:
- Prosta, łatwa do zapamiętania
- Dobrze pozycjonująca lokal na miejsce z klimatem
- Już na wejściu budująca pozytywne skojarzenia z miastem o bardzo wyidealizowanym wizerunku
- Nostalgicznie nawiązująca do czasów architektonicznej świetności Warszawy
- Unikatowa namingowo (przynajmniej w branży gastronomicznej)
Wątpliwości:
- brak
Related Posts